Wojna francusko - indiańska, 3 - 5.10.2008 |
Krzysiu
|
Leśna bitwa z okresu wojny francusko - indiańskiej 1754 - 63
Cerveny Vrch u Starej Libavy a Guntramovic - czyli tam, gdzie byliśmy w czerwcu. warunki: własne namioty i szałasy, dostępny budulec. opłata za udział: 50 Kc, dodatkowo za amunicję: 80 Kc. wymagany maksymalnie historyczny strój. program: piątek: rozstawienie obozu 22.00 wyjście francuskich jednostek na pozycje sobota: 5.00 poranna potyczka 8.00 śniadanie, ćwiczenia 14.00 parada, główna bitwa 17.30 koniec bitwy, parada 18.00 wino, rum etc. niedziela 10.00 wyjazd Intrygujące. Chętnie bym się wybrał. |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy Ostatnio zmieniony przez Krzysiu dnia Wto 5:58, 30 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz |
Re: Wojna francusko - indiańska, 3 - 5.10.2008 |
Ahmed
|
Intrygujące to chbya malo powiedziane-może być coś naprawde ciekawego... |
||||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Bohun
|
Też chętnie bym pojechał. Ale chyba jutro na zebraniu możemy i o tym pogadać Krzysiu ?
|
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Krzysiu
|
Trzeba koniecznie. Nawet na samą sobotę można wyskoczyć.
|
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Krzysiu
|
Decyzja zapadła - jedziemy!
niestety tylko kilkuosobow korpus ekspedycyjny. |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Krzysiu
|
Ostatecznie pruski korpus ekspedycyjny pojechał w składzie dwuosobowym.
Impreza skrajnie hardkorowa - najbardziej mrocznym przedmiotem był mój kubek z nierdzewki. W niedzielę rano wypatrzyliśmy jeszcze u Szkotów lampę naftową w ocynku oraz drugi taki kubek, tyle że epokowo okopcony. Z wyciągnięciem śpiwora czekałem do nocy, tak duzy miałem stres. Obóz był zbudowany w dolince nad potokiem. Woda była z potoku, wyżywienie własne, słomy brak, "toje" w lesie. Opłata za udział w tym przedsięwzięciu wynosiła 50 koron od osoby. W kantynie kapitańskiej u Szkotów można było kupić proch (80 koron za porcje do walki) oraz rum (10 koron miarka) i piwo (10 koron kufel). Z regularnych jednostek obecne było oddziały Szkotów i francuskiej piechoty morskiej, oprócz tego milicja stanowa, ochotnicy i sporo Indian różnej maści. Nowość dla nas - mundury były w zdecydowanej mniejszości. Zajechaliśmy na miejsce przed południem, obóz znaleźliśmy bez problemu - od Starej Libavy ustawione były strzałki. Było bardzo mokro - podobno padało od czwartku prawie bez przerwy. Jak dojechaliśmy, akurat przestało. Obejrzeliśmy sobie obóz, posiedzieliśmy w tawernie i przed czternastą wyszliśmy do boju. Żeby nie było za lekko, zaczęło padać. Przez las zatoczylismy półkole wokół obozu i wyszliśmy na rozległą łąkę. W krzakach na koncu czekali francuscy osadnicy, których zaatakowali nasi Indianie (pomalowani na czerwono i czarno, inne kolory były "francuskie") Wkrótce do akcji wkroczyli Szkoci, którzy zdecydowanym atakiem wyparli osadników i starli się z piechotą morską. Mniej więcej wtedy niewielki deszcz przeszedł regularną ulewę, mimo tego większość karabinów strzelała. Milicja obeszła prawe skrzydło nieprzyjaciela i uderzyła z boku, przeciwnik zaczął się chaotycznie wycofywać, Indianie bili się po krzakach, a my musieliśmy biec za nimi, bo w odwrocie Francuzi byli bardzo sprawni. I wialiby tak nie wiadomo dokąd, ale dotarli do obozu i był koniec walki. Mnie sie udało wystrzelić 10 razy, zanim deszcz trafił mnie centralnie w otwartą panewkę z prochem. Gdyby nie padało, pewnie walczylibyśmy do wieczora, do konca amunicji, bo ochota była i teren rewelacyjny. Po bitwie z braku namiotu szwendaliśmy się tu i ówdzie, w końcu przestało padać i zrobiliśmy własne ognisko. Znowu zaczęło padać, ale przelotnie. Około 20.00 przestało padać, więc zdecydowaliśmy spać przy ognisku (do wyboru mielismy jeszcze miejsce w błocie pod dachem tawerny). Spaliśmy na ziemi z użyciem skrajnie nieepokowych przedmiotów - ja miałem śpiwór, Dawid karimatę. Podłożyłem pod siebie pusty siennik, który momentalnie przemókł. I tak leżeliśmy przy ognisku, wypijając posiadane zapasy piwa. Około godziny 22.00 na niebie przetarło się i pojawiły się gwiazdy. Zasnęliśmy przed północą przy czystym niebie. Koło piątej skończyło się drewno i ognisko zgasło. Zrobiło się naprawdę rześko - jak zaczęło jaśniec, zobaczyłem szron na kapeluszu. Błoto zamarzło - w nocy był regularny przymrozek rzędu -3 stopni. Na szczęście niezawodni Szkoci napoili nas gorącą herbatą. Pokręciliśmy się jeszcze trochę po obozie i przed dziewiątą wyjechaliśmy. Wrażenie niesamowicie pozytywne. Przyjęto nas gościnnie, Szkoci od razu nas poznali. Trudne warunki były jak najbardziej na miejscu i nikt nie wybrzydzał. Sądząc po porannych widokach, byli tam sami twardziele, w tym kobiety i dzieci. Nawiązaliśmy kilka kontaktów, z których najbardziej korzystna jest propozycja wstąpienia do milicji stanowej jako ochotnicy, co się zapewne stanie. Zaleta tego rozwiązania polega na tym, że wystarczy wykorzystać znaczną część naszych mundurów i sprzęt, a na wierzch zarzucić dowolną kurtkę z płótna, koca czy sam stary koc. Komendy są po angielsku, ale są podobne do naszych, jest ich kilka, a musztra w milicji jest mocno umowna. W sumie warto było jechać i trochę się umordować. Jak na tak trudne warunki, mundur nawet nie wymaga prania. Karabin troche podrdzewiał, ale po deszczu wytarłem swój na tyle, że rdza było tylko powierzchowna i wieczorem przywróciłem go do pełnej gotowości bojowej. zdjęcia: [link widoczny dla zalogowanych] |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy Ostatnio zmieniony przez Krzysiu dnia Pon 10:10, 06 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz |
Krzysiu
|
następne galerie:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Bohun
|
Nic dodać, nic ująć. Imperezka maksymalnie ultraśna. Jestem naprawdę pod dużym wrażeniem. Czekam na tak hardkorową imprezkę u nas.
|
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Bartek
|
Cześć,
A ja Wam zazdroszczę tego "rześkiego" poranka!!! Chętnie bym tego spróbował! Pozdrawiam Bartek |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Bohun
|
Powiem Ci, że raczej nie chciałbyś tego spróbować... Krzysiek zapomiał napisać, że spaliśmy w mokrych mundurach i po części kamaszach oraz wilgotnych butach. Byłem szczerze przerażony bo nie wyleczyłem się jeszcze po Koźlu i miałem poważne obawy co do stanu mojego zdrowia nazajutrz. Było ok. Bo ten "rześki" poranek wyleczył mnie z resztek kataru i dzisiaj jestem zdrów jak ryba. Widocznie szkocka herbatka leczy tak samo jak austriackie kakao
|
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
tomek
|
Ja bym powiedział " skowyrna" |
||||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
tomek
|
Dawid nie poznaję cię!!! |
||||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
tomek
|
Mnie też zgłoście do tej milicji. Żałuję że mnie tam nie było
|
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy Ostatnio zmieniony przez tomek dnia Pon 23:12, 06 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz |
Krzysiu
|
O milicji pogadamy na Hochkirch. Jak napisałem, nie trzeba tam mieć żadnego munduru, wiec wydatek żaden. Szef już się odezwał i gotowi są do współpracy.
Fakt, że nie napisałem w szczegółach - jak już rozpaliliśmy ognisko, znowu zaczęło padać. W tawernie na "podłodze" było jakieś 10 cm błota. Najpierw kucaliśmy przy ogniu na złożonym kocu. W nocy wyglądaliśmy tak marnie, że jeden ze Szkotów wstał, przykrył swoim kocem Dawida, a sam położył się na ławce i przykrył kiltem. Ale co tu mówić - zmarzłem okrutnie, a nie mam nawet kataru. |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy Ostatnio zmieniony przez Krzysiu dnia Wto 9:04, 07 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz |
Bohun
|
W sumie to ,że było zimno aż tak maksymalnie nie przeszkadzało. Problemem polegał na tym, że wszystko było mokre. I to był najsłabszy punkt imprezy.
|
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Wojna francusko - indiańska, 3 - 5.10.2008 |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.